opowieścią o godności ciała, o znaczeniu całej naszej fizyczności, o randze osoby i miłości.<br>Co do traktowania katolickiej etyki seksualnej jako "ciągu wyrzeczeń", odpowiem krótko, że kryje się za tym bardzo spłycona wizja człowieka. Traktowanie życia jako pasma bądź ograniczeń, bądź przyzwoleń to bardzo płytka antropologia. Te wszystkie wyrzeczenia są po coś - po to, by cała nasza osoba, także nasza seksualność służyły miłości. Złamanie kolejnych tabu, przekroczenie kolejnych ograniczeń, wcale nie uszczęśliwia człowieka, raczej zwiększa wewnętrzny nieład, spłyca emocjonalnie, wzmaga egoizm. Spotkałem parę lat temu pastora z Seattle, który na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych aktywnie zaangażował się w - jak to