Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
poić. Kilka łyków wypił chciwie. Wtem otrząsnął się ze wstrętem. - Nie chce pan?
- Nie.
I znów zwiesił głowę. Potrząsnęła go za ramię. - Panie Franku! Nie poznaje mnie pan?
- Pani Jurgeluszka - zamruczał. - Co pani tu robi? - Jak to, co robię? Pracuję tu przecież.
Z macierzyńską czułością pogładziła go po głowie.
- I po co było tyle pić, panie Franku! Nie szkoda zdrowia? Drewnowski machnął ręką:
- Mnie już nic nie zaszkodzi. Koniec. - Co też pan opowiada? Jaki koniec?
- Koniec. Podchodzę do Święckiego i coś do niego zaczynam mówić, a on jak na mnie spojrzy... Wie pani, co powiedział? "Obawiam się, panie Drewnowski - powiada - że nie będziemy
poić. Kilka łyków wypił chciwie. Wtem otrząsnął się ze wstrętem. - Nie chce pan?<br>- Nie.<br>I znów zwiesił głowę. Potrząsnęła go za ramię. - Panie Franku! Nie poznaje mnie pan?<br>- Pani Jurgeluszka - zamruczał. - Co pani tu robi? - Jak to, co robię? Pracuję tu przecież.<br>Z macierzyńską czułością pogładziła go po głowie.<br>- I po co było tyle pić, panie Franku! Nie szkoda zdrowia? Drewnowski machnął ręką:<br>- Mnie już nic nie zaszkodzi. Koniec. - Co też pan opowiada? Jaki koniec?<br>- Koniec. Podchodzę do Święckiego i coś do niego zaczynam mówić, a on jak na mnie spojrzy... Wie pani, co powiedział? "Obawiam się, panie Drewnowski - powiada - że nie będziemy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego