Typ tekstu: Książka
Autor: Pinkwart Maciej
Tytuł: Dziewczyna z Ipanemy
Rok: 2003
ten ktoś, pewno ty, ciągnął mnie za rękę i mówił: zaraz, zaraz, uważaj...
- Uważałeś?
- Nie. Chciałem polecieć.
- Chciałeś? A teraz?
Patrzyła na mnie z odległości kilkunastu centymetrów, opierając brodę na ręce, a łokcie na mojej piersi. Było mi niewygodnie. Objąłem ją i przytuliłem. Leżała chwilę bez słowa, niemal nie oddychając, po czym zwinnie wywinęła się i stanęła obok łóżka, pociągając mnie za rękę.
- Wstawaj, idziemy coś zjeść. Już niedługo będzie wieczór.
Na Getreidegasse było tłoczno, przy zmierzchu błyskały flesze, utrwalając setki spoconych twarzy na tle domu numer 9, w którym urodził się Mozart. Weronika poprowadziła mnie dalej, przez kilka wąskich barokowych uliczek
ten ktoś, pewno ty, ciągnął mnie za rękę i mówił: zaraz, zaraz, uważaj...<br>- Uważałeś?<br>- Nie. Chciałem polecieć.<br>- Chciałeś? A teraz?<br>Patrzyła na mnie z odległości kilkunastu centymetrów, opierając brodę na ręce, a łokcie na mojej piersi. Było mi niewygodnie. Objąłem ją i przytuliłem. Leżała chwilę bez słowa, niemal nie oddychając, po czym zwinnie wywinęła się i stanęła obok łóżka, pociągając mnie za rękę.<br>- Wstawaj, idziemy coś zjeść. Już niedługo będzie wieczór.<br>Na Getreidegasse było tłoczno, przy zmierzchu błyskały flesze, utrwalając setki spoconych twarzy na tle domu numer 9, w którym urodził się Mozart. Weronika poprowadziła mnie dalej, przez kilka wąskich barokowych uliczek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego