kolacji cisza była jak w kościele albo na <br>apelu prowadzonym przez Grubą. Całe dziesięć minut <br>dłużej niż zwykle jedli tego dnia chleb, topiony serek <br>i masło, odgrzewaną fasolówkę z obiadu, trochę <br>klusek, placków. Kolacje zwykle były obfite. Należało <br>im się po złych, nieudanych, szarych lub tylko znoszonych <br>ciężko dniach. Nawet po dobrych. Zadowolenie też lubi <br>być syte. Ten dzień był intrygujący. Kto napisał? <br>Kto zdejmie? Nie poznali charakteru pisma, takie wielkie litery... <br>Nie przypuszczali, że któryś ośmieli się publicznie...<br>Ośmielił się.<br>Niezgrabny, o nijakiej twarzy, Leszek Rogala ze średniej grupy. <br>Był taki, jaką miał twarz. Ani lubiany, ani odrzucany. <br>Nie wybierano go