Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kobieta i Życie
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1972
Jankowski, przełykając kanapkę ze śledziowym ogonkiem. Matka podsunęła mu spodeczek na ości, a ojciec na nowo napełnił kieliszki. I zaraz było już dużo weselej niż na początku; pan Jankowski nie oglądał się za siebie, brał zgrabnie połóweczki śledzia, kuzynka podobnie, tylko w wolniejszym tempie. Matka dwa razy poszła do kuchni po herbatę. Siadając do stołu zanuciła coś sobie. Ojciec nalewał, śledzie znikały. Słowem przyjemnie upływał gościom czas z moim starym. A żyrandol, wydawało mi się, że kilka razy zakołysał się od śmiechu.
Z wieczoru niepostrzeżenie zrobiła się późna noc, talerze dawno zostały opróżnione. Oczy zaczęły mi się kleić, zwiesiłem głowę, spoglądając na
Jankowski, przełykając kanapkę ze śledziowym ogonkiem. Matka podsunęła mu spodeczek na ości, a ojciec na nowo napełnił kieliszki. I zaraz było już dużo weselej niż na początku; pan Jankowski nie oglądał się za siebie, brał zgrabnie połóweczki śledzia, kuzynka podobnie, tylko w wolniejszym tempie. Matka dwa razy poszła do kuchni po herbatę. Siadając do stołu zanuciła coś sobie. Ojciec nalewał, śledzie znikały. Słowem przyjemnie upływał gościom czas z moim starym. A żyrandol, wydawało mi się, że kilka razy zakołysał się od śmiechu.<br>Z wieczoru niepostrzeżenie zrobiła się późna noc, talerze dawno zostały opróżnione. Oczy zaczęły mi się kleić, zwiesiłem głowę, spoglądając na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego