zajadle zwalczanych wrogów: "kosmopolitów", "płatnych zdrajców", "anty-Polaków".<br> To była bardzo pouczająca lekcja i Werner, opisując ją po dwudziestu latach, wyciąga "właściwe wnioski z wydarzeń". Propaguje już ostrożnie rewizjonizm poddany samokontroli. Autocenzura sądów krytycznych i rewizjonistycznych (czyli, w gruncie rzeczy, zniesienie krytyki) miała uchronić twórców przed łatwą manipulacją polityków. To po pierwsze. A po drugie - tradycja i historia, zaanektowane przez władzę i włączone przez nią w slogany ideologiczne, wymagały, jak sądzono po doświadczeniu Marca, raczej zdecydowanej obrony przed takim zawłaszczeniem niż namiętnej (choćby i najsłuszniejszej) krytyki czy rewizji. Ten stan rzeczy działał na twórców paraliżująco. Hamując potrzebę historycznych obrachunków, hamował także życie