Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
zanurzenia, zatonięcia. I może jeszcze z innymi, o których oni powiedzieć nie potrafią, a my nic wiedzieć nie możemy. Trwa to rok, dwa, trzy. I któregoś dnia, mówi Bernard Wieczorek, trener entuzjasta, pęka jakaś bariera. Ręce, nogi, ciało, zaczynają poruszać się w rytmie pływania. Niektórzy nabierają stylu, inni wcale. Płyną po swoje medale niby stylem, a na widowni ich rodzice, jeśli ich mają kochających, umierają z radości. A u niektórych pływanie zatrzymuje się na umiejętności zanurzenia w wodzie i przebierania kończynami. Ale oni także mogą być medalistami, przytrzymując się w wodzie nadmuchanych kół, albo mają u boku płynącego trenera. Po ogromnym wysiłku
zanurzenia, zatonięcia. I może jeszcze z innymi, o których oni powiedzieć nie potrafią, a my nic wiedzieć nie możemy. Trwa to rok, dwa, trzy. I któregoś dnia, mówi Bernard Wieczorek, trener entuzjasta, pęka jakaś bariera. Ręce, nogi, ciało, zaczynają poruszać się w rytmie pływania. Niektórzy nabierają stylu, inni wcale. Płyną po swoje medale niby stylem, a na widowni ich rodzice, jeśli ich mają kochających, umierają z radości. A u niektórych pływanie zatrzymuje się na umiejętności zanurzenia w wodzie i przebierania kończynami. Ale oni także mogą być medalistami, przytrzymując się w wodzie nadmuchanych kół, albo mają u boku płynącego trenera. Po ogromnym wysiłku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego