mną i przede mną. Jest naokoło.</><br><br><div><tit>PORZĄDKI BYŁY DWA</><br>Od rana stukają po bruku dorożki, kojący pierwszy rytm mojego dzieciństwa. One są na krawędzi. Pozwalają mi stykać się z innym światem, innym porządkiem. Najczęściej jeździ się nimi na stację: na daleki Dworzec Kaliski, jeśli wybieramy się do Smardzewa, albo na pobliski Fabryczny, jeśli czeka nas Tomaszów. Wtedy jest jeszcze ta wspaniała przesiadka w Koluszkach, gdzie ludzie szybko piją herbatę - dlatego za nazbyt głośne mieszanie łyżeczką zwykle karci się nas, dzieci, wołaniem: "Koluszki?!" Nas, czyli dzieci tomaszowskie, te wszystkie wnuki, które nieustannie kłębią się po wielkim babcinym domostwie, ogrodzie i podwórzu.<br>Koluszki