Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
zaczął wołać ksiądz i grozić pięścią w kierunku, w którym zniknął Giovanni. - Nie ujdziesz mi, ptaszku!
Ale wnet przypomniał sobie o swoim stanowisku i tłumie przygodnych gapiów.
- Duszyczki moje, miejcie z tego zdarzenia naukę, abyście nie wierzyli szatanowi!
Zebrani przeżegnali się pobożnie i rozejrzeli z trwogą, czy przypadkiem gdzieś w pobliżu nie krąży jaka siła piekielna. Ale tylko dwaj mężczyźni przyglądali się całej scenie z pewnego oddalenia i uśmiechali się nieznacznie. Jednym był Francesco, drugim wysoki, blady ksiądz, z postawy i urody cudzoziemiec - ten uśmiechnął się smutnie. Wyszeptał przy tym niezrozumiałe słowa.
- Signor raczył coś mówić? - skłonił się Francelsco.
- Ach nic
zaczął wołać ksiądz i grozić pięścią w kierunku, w którym zniknął Giovanni. - Nie ujdziesz mi, ptaszku! <br>Ale wnet przypomniał sobie o swoim stanowisku i tłumie przygodnych gapiów. <br>- Duszyczki moje, miejcie z tego zdarzenia naukę, abyście nie wierzyli szatanowi! <br>Zebrani przeżegnali się pobożnie i rozejrzeli z trwogą, czy przypadkiem gdzieś w pobliżu nie krąży jaka siła piekielna. Ale tylko dwaj mężczyźni przyglądali się całej scenie z pewnego oddalenia i uśmiechali się nieznacznie. Jednym był Francesco, drugim wysoki, blady ksiądz, z postawy i urody cudzoziemiec - ten uśmiechnął się smutnie. Wyszeptał przy tym niezrozumiałe słowa. <br>- Signor raczył coś mówić? - skłonił się Francelsco. <br>- Ach nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego