ani o jadło, ani nocleg, gdyż zważywszy na rangę sprawy, w jakiej zjechali do Kabulu, on, Haqqani, w imieniu afgańskiego rządu bierze wszystko na siebie.<br>Tego dnia, poza Haqqanim, przemawiało tylko dwóch z jego gości. Podpierający się kijem starzec z Chostu przypomniał dawne triumfy komendanta, chwalił jego dzielność, mądrość, szczodrość, pobożność, skromność i łaskawą pamięć o krajanach. Występujący po nim drobnej postury mułła z Gardezu wygłosił płomienne przemówienie, piętnujące wszystkich i wszystko dookoła. Dostało się i komunistom, i królowi, który w swym lenistwie i płochości dopuścił, że przejęli władzę. Precz z komunistami! Precz z królem! - krzyczał wniebogłosy mułła, a miotając się