jeziorze.<br>Za karę go w jelenia przedzierzgnęła mściwie.<br>Pokrwawiła się wieczność o leśne igliwie!...<br>Psy go właśnie opadły, szarpiąc, jak zwierzynę!<br>Wpośród godzin istnienia miał taką godzinę!...<br>Próżno bronił obcego, które boli, ciała!<br>Śmierć go, psami poszczuwszy, z jeleniem zrównała...<br>Próżno wzywał na pomoc dawnych towarzyszy,<br>Nasłuchując ich kroków na pobrzeżach ciszy!<br>Nikt nie poznał po głosie i po znoju rany, <br>Że to człowiek - nie jeleń! Duch - upolowany!<br>Nikt nie zgadł tajemnicy narzuconych wcieleń!<br>Musiał być tym, czym nie był! I zginął, jak jeleń!<br><br>I jam niegdyś był inny. Dziś jeszcze się złocę,<br>A złociłem się bardziej... Świadkami - złe noce!<br>Pamiętam