budżetu pieniądze na szkoły rozkradali urzędnicy z Ministerstwa Szkolnictwa, a nauczyciele domagali się pieniędzy za dobre oceny na egzaminach. Medresy natomiast nie tylko za darmo kształciły, ale i wychowywały. Zapewniały uczniom naukę, strawę, dach nad głową, a nawet czułość oddanych im bez reszty opiekunów i nauczycieli. Pieniądze na utrzymanie szkół pochodziły od możnych mecenasów, którzy widzieli w nich szansę na odnowę upadłych społeczeństw. Pozostawali najczęściej anonimowi, bo choć głęboko rozczarowani hipokryzją i nieuczciwością reżimów, woleli przedwcześnie nie zdradzać swoich sympatii, nie narażać się na prześladowania, utratę ważnych posad, przywilejów, wygodnego i dostatniego życia.<br>W czasach świętej wojny szkoły takie wyrosły w