tęskni tak samo jak ja. Były chwile, że chciałam <br>zarzucić mu nagle ręce na szyję i przytulić się <br>do niego z całych sił i płakać, płakać <br>głośno, krzykliwie, nie jak "dzielna dziewczynka", <br>ale jak zupełnie zwyczajne małe dziecko! <br><br>Jednakże to znaczyło przecież "martwić go", <br>a ja przyrzekłam właśnie "być odważna, pocieszać <br>go i rozweselać". <br><br>Więc czasem znowu pragnęłam go "pocieszyć" <br>i "rozweselić", tak jak ta dziewczynka z zabawy z mamą. <br>Ale nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. <br><br>Pewnego razu panna Maria, moja nauczycielka, kazała mi napisać <br>ćwiczenie pt. "Mój tatuś". Napisałam: "Mój <br>tatuś jest bardzo dobry. Bardzo go kocham i