nadzieję w waszej kompanii. Niczego więcej nie chcę. Jeśli się pomyliłem... Wybaczcie i pozwólcie ruszyć w swoją drogę. <br>Wziął głęboki wdech, zmęczony szybko wygłoszoną oracją. Konie raubritterów pochrapywały, pobrzękiwały uprzężą, latarnie wydobywały z mroku upiorne, pląsające cienie.<br>- Von Bielau - parsknął Fryczko Nostitz. - U diaska, wychodzi, że to chyba jakiś mój pociotek.<br>Vitelozzo Gaetani zaklął po włosku.<br>- W drogę - rozkazał nagle krótko Hayn von Czirne. - Ty, panie z Bielawy, przy mnie. Blisko przy mnie.<br>Nawet nie kazał mnie obszukać, pomyślał Reynevan, ruszając. Nie sprawdził, czy mam ukrytą broń. A każe być przy sobie. To kolejna próba. I prowokacja.<br>Na przydrożnej wierzbie kołysała