mnie dużymi, wystraszonymi oczami: - Nie, on nie pójdzie z panem. Ma dość ubrań, on zresztą zapomniał pewnie o ojcu, patrzy na pana nawet z lękiem... proszę, zostaw go pan w spokoju. - Złościło mnie to, że mówiła do niego pan, ja bym mu od razu powiedział ty. Ojciec podniósł się i począł mówić mocnym, pańskim głosem: - Skoro się nie widziało swego dziecka przez pięć lat, to można - sądzę - ma się prawo popatrzeć nań przy filiżance czekolady. Nic się nie zmieniłaś, zawsze byłaś egzaltowaną mieszczką. Pytam cię tylko mając na uwadze twoje zdrowie. - Ja stoję pod oknem, włosy mam jak paź i aksamitne