Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
zaszczyt gry z naszym opiekunem, budowaliśmy swoimi odezwaniami się te mosty (bo przecież bridge to most!), po których przechodziliśmy do siebie, on do mnie, ja do niego, i dowiadywaliśmy się, i wiedzieliśmy, jakie mamy karty i jak grę możemy renonsować, ale jeszcze długo między piki i kara wkradały się nam poczciwe serca i żołędzie, i choć rober przebiegał z różnym powodzeniem i raz nasi przeciwnicy, a raz my byliśmy górą, wkrótce Felek dotknął pod stołem mojego kolana, a gdy spojrzałem na niego spoza wachlarza kart, bez słowa - samymi tylko ruchami warg - dał mi jednoznacznie do zrozumienia, że ma już tego dosyć
zaszczyt gry z naszym opiekunem, budowaliśmy swoimi odezwaniami się te mosty (bo przecież bridge to most!), po których przechodziliśmy do siebie, on do mnie, ja do niego, i dowiadywaliśmy się, i wiedzieliśmy, jakie mamy karty i jak grę możemy renonsować, ale jeszcze długo między piki i kara wkradały się nam poczciwe serca i żołędzie, i choć rober przebiegał z różnym powodzeniem i raz nasi przeciwnicy, a raz my byliśmy górą, wkrótce Felek dotknął pod stołem mojego kolana, a gdy spojrzałem na niego spoza wachlarza kart, bez słowa - samymi tylko ruchami warg - dał mi jednoznacznie do zrozumienia, że ma już tego dosyć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego