nam przesłaniać wielkiej i mądrej harmonii istnienia. I nawet słabość i nikczemność ludzka nie mącą tej harmonii, wchodzą jako konieczna pozycja do jakiegoś ostatecznego rachunku. Tołstoj nie waha się opisać zachowania się Piotra podczas rozstrzelania Karatajewa, który jest za słaby, aby iść za konwojem. <q>„Karatajew patrzył na Piotra swymi poczciwymi oczami, zamglonymi przez łzy, wzywał go do siebie, widocznie chcąc mu coś powiedzieć. Ale Piotr bał się o siebie. Udał, że nie widzi tego spojrzenia, i odszedł. (...) Za nim, mniej więcej z tej strony gdzie siedział Karatajew, huknął strzał. Pierre słyszał wyraźnie ów wystrzał, ale w tej chwili przypomniał sobie