jest być może dla Pana Boga, na pewno obdarzonego dużym poczuciem humoru, dostatecznym aktem wiary. Dwaj pijaniuteńcy Ajrysze, których widziałem na Wielkanoc w jednym z londyńskich kościołów, zabawiający się turlaniem cytryny po posadzce i pękający przy tym ze śmiechu, życzliwie, nie wątpię, byli przez rzesze anielskie traktowani. Gdyż religia pozbawiona poczucia humoru nie jest na ludzką miarę, ale i prawdziwy humor, który nigdy przecie nie bywa grymasem nienawiści, ma w sobie, jak to już dawno zauważono, coś religijnego.<br>Myślę, że katolicyzm, nawet przy znacznie zmniejszonej liczbie wiernych, będzie w Polsce gruntem albo przynajmniej tłem wszelkich umysłowych przedsięwzięć i że w nim zawiera