Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
tam obliczał, ale w końcu się zgodził, chociaż bardzo niechętnie.
To było bez wątpienia ostrzeżenie. Pytanie tylko - pod czyim adresem, skoro właściciel "Fragilesa" był skory płacić za proponowaną mu "usługę".
Wreszcie aspirant Włodzimierz T. doszedł do wniosku, że wybuch nie był wymierzony przeciwko właścicielowi hurtowni. To był sygnał ostrzegawczy wysłany pod adresem ludzi, którzy posłużyli się Sławomirem Z. "Nie potraficie nikomu zapewnić ochrony, a więc spływajcie z rynku!" - taka była mniej więcej treść tego sygnału, a to oznaczało z kolei, że na obszarze "zagospodarowanym" przez świat przestępczy w L. nie było już miejsca dla nikogo nowego. Strefy wpływów były podzielone i każdy
tam obliczał, ale w końcu się zgodził, chociaż bardzo niechętnie.<br>To było bez wątpienia ostrzeżenie. Pytanie tylko - pod czyim adresem, skoro właściciel "Fragilesa" był skory płacić za proponowaną mu "usługę".<br>Wreszcie aspirant Włodzimierz T. doszedł do wniosku, że wybuch nie był wymierzony przeciwko właścicielowi hurtowni. To był sygnał ostrzegawczy wysłany pod adresem ludzi, którzy posłużyli się Sławomirem Z. &lt;q&gt;"Nie potraficie nikomu zapewnić ochrony, a więc spływajcie z rynku!"&lt;/&gt; - taka była mniej więcej treść tego sygnału, a to oznaczało z kolei, że na obszarze "zagospodarowanym" przez świat przestępczy w L. nie było już miejsca dla nikogo nowego. Strefy wpływów były podzielone i każdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego