Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
kumpel, ale nieporównywalny z O'Brienem czy nawet Kubą, kumpel chyba właściwie tylko dlatego, że znałem go od podstawówki. Naprawdę nazywał się Leszek Zamszycki i nie pamiętam, a może i nigdy nie wiedziałem, czemu nazywali go dziadkiem. Już w czasach grubo przedlicealnych, kiedy kopał piłkę na boisku, chłopaki wołali "te, Dziadek, podaj!" i on był wtedy jednym z nich, małym ulicznikiem z Narbutta, takim zachrypniętym i trochę spode łba patrzącym proletariackim blondynkiem; dopiero w ogólniaku odkrył w sobie talent Dylana, kupił gitarę, harmonijkę ustną i zaczął się nosić jak hipis.
Ojciec - kierowca autobusów - i matka - ekspedientka musieli być przestraszeni niespodziewaną inklinacją do
kumpel, ale nieporównywalny z O'Brienem czy nawet Kubą, kumpel chyba właściwie tylko dlatego, że znałem go od podstawówki. Naprawdę nazywał się Leszek Zamszycki i nie pamiętam, a może i nigdy nie wiedziałem, czemu nazywali go dziadkiem. Już w czasach grubo przedlicealnych, kiedy kopał piłkę na boisku, chłopaki wołali "te, Dziadek, podaj!" i on był wtedy jednym z nich, małym ulicznikiem z Narbutta, takim zachrypniętym i trochę spode łba patrzącym proletariackim blondynkiem; dopiero w ogólniaku odkrył w sobie talent Dylana, kupił gitarę, harmonijkę ustną i zaczął się nosić jak hipis.<br>Ojciec - kierowca autobusów - i matka - ekspedientka musieli być przestraszeni niespodziewaną inklinacją do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego