Trwa dotychczas chwila <br>Kiedy w bezludnym upale Brukseli <br>Wstępował wolno na schody z marmuru <br>I dzwonek, tam gdzie S akcyjnej spółki, <br>120<br>Przycisnął, długo wsłuchując się w ciszę. <br>Wszedł. Dwie kobiety plotły nić na drutach. <br>Jemu zdawało się, że to są Parki. <br>Zwijając pasmo w stronę drzwi skinęły. <br>Anonimową dłoń podał dyrektor. <br>125<br>Tak Józef Conrad został kapitanem <br>Statku na rzece Kongo, bo sądzone. <br>Głos ostrzeżenia, dla tych, co słyszeli, <br>Ukrył w powiastce znad tej rzeki Kongo: <br>Cywilizator, oszalały Kurtz, <br>130<br>Miał kość słoniową ze śladami krwi, <br>Na memoriale o światłach kultury <br>Pisał "ohyda", a więc już wstępował <br>W dwudziesty wiek