Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
jakoś sprawdza i jeśli już właśnie widać, że nie ma? Czy mogłabym jeszcze wrócić do klasztoru? A Diego wciąż błądził ustami po moich rękach, po szyi, po kaftaniku, w który byłam ubrana, i zdawało się, że nie wie, co czyni, jakby przestał nad sobą panować, i także od tego serce podchodziło mi coraz bardziej do gardła, aż zawołałam: - Nie, Diego, ciało nie spełnia miłości, przecież to dusza, mówię ci, dusza spełnia prawdziwą miłość. - Znieruchomiał. Powiada: - Dziecko! - Kiedy nie, Diego, co ty mi, że ja dziecko, nie jestem dzieckiem, chcę tylko być czysta, rozumiesz? - Dziecko! - powtórzył głośniej.
Długo leżeliśmy potem bez ruchu
jakoś sprawdza i jeśli już właśnie widać, że nie ma? Czy mogłabym jeszcze wrócić do klasztoru? A Diego wciąż błądził ustami po moich rękach, po szyi, po kaftaniku, w który byłam ubrana, i zdawało się, że nie wie, co czyni, jakby przestał nad sobą panować, i także od tego serce podchodziło mi coraz bardziej do gardła, aż zawołałam: - Nie, Diego, ciało nie spełnia miłości, przecież to dusza, mówię ci, dusza spełnia prawdziwą miłość. - Znieruchomiał. Powiada: - Dziecko! - Kiedy nie, Diego, co ty mi, że ja dziecko, nie jestem dzieckiem, chcę tylko być czysta, rozumiesz? - Dziecko! - powtórzył głośniej.<br>Długo leżeliśmy potem bez ruchu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego