Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
słońce.
- Choroba, a tośmy zaspali! Ponad dwie godziny - powiedział
Wojciuch dygocące z zimna.
Przemyli twarze w lodowatej wodzie w potoku. Zrobili
parę przysiadów, wymachów rąk i nóg, podskoków. Pozostało
jeszcze tylko "upodobnić się do ludzi" - oczyścić starannie
z błota buty i ubrania. Po pół godzinie odświeżeni kroczyli już
ulicami Losoncza, poddając się urokowi nie tkniętego wojnę.
Słowacy poinformowali ich, że w centrum miasta znajduje
się obóz polskich uchodźców.
i oto stali na klatce schodowej okazałego budynku. Dwaj
mijający ich mężczyźni rozprawiali żywo po polsku.
- Panowie, skąd wy? - zaczepił ich Kolwalczyk.
- Jak to skąd? - nie zrozumieli pytania.
- No, bo my dziś przyszliśmy z
słońce.<br> - Choroba, a tośmy zaspali! Ponad dwie godziny - powiedział<br>Wojciuch dygocące z zimna.<br> Przemyli twarze w lodowatej wodzie w potoku. Zrobili<br>parę przysiadów, wymachów rąk i nóg, podskoków. Pozostało<br>jeszcze tylko "upodobnić się do ludzi" - oczyścić starannie<br>z błota buty i ubrania. Po pół godzinie odświeżeni kroczyli już<br>ulicami Losoncza, poddając się urokowi nie tkniętego wojnę.<br> Słowacy poinformowali ich, że w centrum miasta znajduje<br>się obóz polskich uchodźców.<br> i oto stali na klatce schodowej okazałego budynku. Dwaj<br>mijający ich mężczyźni rozprawiali żywo po polsku.<br> - Panowie, skąd wy? - zaczepił ich Kolwalczyk.<br> - Jak to skąd? - nie zrozumieli pytania.<br> - No, bo my dziś przyszliśmy z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego