pogrążył się ufnie w tym tunelu, bo był to tunel radosny, wypełniony zewsząd przestrzenią - inny niż ten zafundowany przez Północnego. A szałet szeri! Czuł, jak unosi go i rege, i Marlej, i pis wraz ze swobodnym, rozkołysanym rytmem wędrującej z nimi ciemności. A szałet szeri! Martynka śpiewała rosyjskie piosenki, Soso podkręcał Marleja, Zygmunt powoli nieobecniał. Przestał zwracać uwagę na ich śmiechy, urywane rozmowy, poszturchiwania Bociana - płynął już w innym nurcie wrażeń, z oniemiałą twarzą przytkniętą do szyby, z błogim, słodkim zapomnieniem. Kangur mknął, przenosząc ich ciała, głowy i myśli przez leśną soczystość nocy, a szałet szeri! Mijał przycupnięte przy drodze wsie