Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
stołu, cała jego czaszka lśni, tylko za uszami ma trochę siwych piórek.
Przycupnął na taborecie z miską na kolanach, uśmiecha się do mnie z wręcz nieczłowieczą, niezwykłą pogodą, na którą stać tylko krasnoludki Walta Disneya, i wskazuje mi łyżką, dokąd mam iść.
Teraz już słyszę odgłosy uczty - udźce, combry, półgęski, podlewane węgrzynem, całe to słowiańskie obżarstwo, wbijanie kołdunów w narodowy kałdun.
Ale zatrzymuję się pośrodku krypty tknięty dreszczem, który mi przebiegł po grzbiecie, rozpoznałem bowiem pomywacza, choć przywdział szary i zgrzebny fartuch zamiast obcisłej czerwieni, choć ma łysinę zamiast czapeczki z dzwoneczkami, a łyżkę miast kaduceusza.
Więc tutaj przycupnął nasz jedyny
stołu, cała jego czaszka lśni, tylko za uszami ma trochę siwych piórek.<br>Przycupnął na taborecie z miską na kolanach, uśmiecha się do mnie z wręcz nieczłowieczą, niezwykłą pogodą, na którą stać tylko krasnoludki Walta Disneya, i wskazuje mi łyżką, dokąd mam iść.<br>Teraz już słyszę odgłosy uczty - udźce, combry, półgęski, podlewane węgrzynem, całe to słowiańskie obżarstwo, wbijanie kołdunów w narodowy kałdun.<br>Ale zatrzymuję się pośrodku krypty tknięty dreszczem, który mi przebiegł po grzbiecie, rozpoznałem bowiem pomywacza, choć przywdział szary i zgrzebny fartuch zamiast obcisłej czerwieni, choć ma łysinę zamiast czapeczki z dzwoneczkami, a łyżkę miast kaduceusza.<br>Więc tutaj przycupnął nasz jedyny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego