Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Fakt
Nr: 02.09
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
mieście nie było!
- W zeszłym roku zażądano, bym oddał pieniądze do lombardu. Ale ja żadnych pieniędzy nie pożyczałem - opowiada biznesmen, który pragnie zachować anonimowość. Mężczyzna w końcu zaczął płacić haracz. Blisko 30 tys. złotych miesięcznie. Gdy poszedł na policje, pogróżki zaczęły być poważniejsze. Po tygodniu biznesmenowi spalono samochód, później ogień podłożono w jego domu. Jego syna próbowano uprowadzić ze szkoły.
Na tych, którzy się postawili i nie chcieli płacić, czekały inne niespodzianki. - Najpierw podpalono mi biuro, później w paczce dostałem bombę - mówi kołobrzeski biznesmen Andrzej Socha.
- Takie wypadki się zdarzają - powiedział nam tylko Eugeniusz Romanow, z-ca komendanta kołobrzeskiej policji.
Sprawy
mieście nie było!<br>&lt;q&gt;- W zeszłym roku zażądano, bym oddał pieniądze do lombardu. Ale ja żadnych pieniędzy nie pożyczałem&lt;/&gt; - opowiada biznesmen, który pragnie zachować anonimowość. Mężczyzna w końcu zaczął płacić haracz. Blisko 30 tys. złotych miesięcznie. Gdy poszedł na policje, pogróżki zaczęły być poważniejsze. Po tygodniu biznesmenowi spalono samochód, później ogień podłożono w jego domu. Jego syna próbowano uprowadzić ze szkoły.<br>Na tych, którzy się postawili i nie chcieli płacić, czekały inne niespodzianki. &lt;q&gt;- Najpierw podpalono mi biuro, później w paczce dostałem bombę&lt;/&gt; - mówi kołobrzeski biznesmen Andrzej Socha.<br>&lt;q&gt;- Takie wypadki się zdarzają&lt;/&gt; - powiedział nam tylko Eugeniusz Romanow, z-ca komendanta kołobrzeskiej policji.<br>Sprawy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego