Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
odezwał. To brzmiało jak poufna prośba. Iza pomogła Drzymalskiej uporać się z tylnymi drzwiami, po czym podeszła do szoferki.
- Na słowo - skinęła ku Kiernackiemu. Odeszli parę kroków, ścigani mało radosnym spojrzeniem kaprala. - Ktoś z nas powinien zostać przy wozie. Nie wiadomo, ilu tubylców współpracowało z tym Onyszukiem. Nic prostszego, jak podłożyć następną bombę pod...
- Jesteś czarnowidzem - uśmiechnął się. - Ale wiesz co? Będzie z ciebie niezły oficer.
- Będzie? - przechyliła przekornie głowę. - Jak co?
- Jak zmienisz płeć.
- Ależ jesteś zabawny. - Zerknęła w stronę samochodu i natychmiast sposępniała. - Jedź, ja zostanę. Ja i Dopierała. We dwójkę jakoś obronimy generalski wóz.
- Co, boisz się lasu
odezwał. To brzmiało jak poufna prośba. Iza pomogła Drzymalskiej uporać się z tylnymi drzwiami, po czym podeszła do szoferki.<br>- Na słowo - skinęła ku Kiernackiemu. Odeszli parę kroków, ścigani mało radosnym spojrzeniem kaprala. - Ktoś z nas powinien zostać przy wozie. Nie wiadomo, ilu tubylców współpracowało z tym Onyszukiem. Nic prostszego, jak podłożyć następną bombę pod...<br>- Jesteś czarnowidzem - uśmiechnął się. - Ale wiesz co? Będzie z ciebie niezły oficer.<br>- Będzie? - przechyliła przekornie głowę. - Jak co?<br>- Jak zmienisz płeć.<br>- Ależ jesteś zabawny. - Zerknęła w stronę samochodu i natychmiast sposępniała. - Jedź, ja zostanę. Ja i Dopierała. We dwójkę jakoś obronimy generalski wóz.<br>- Co, boisz się lasu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego