ale Jusuf osunął się nagle na kolana: to jego przyjaciel, Ibrahim, chyba wiedziony zazdrością, uderzył go w kark, a gdy Jusuf się podniósł, zaczęli okładać się pięściami, ja zaś jak gdyby nigdy nic odwróciłem się i z wolna wracałem nad basen, i skoczyłem do wody, aby spłukać z siebie pot podniecenia i strachu, ale i tu nie czułem się bezpieczny, raz po raz podpływał ktoś do mnie, dotykał ud, brzucha, pośladków, i próbował przycisnąć się do mnie od tyłu,<br>i naprawdę nie wiem, jak długo zdołałbym wyślizgiwać się uściskom i udaremniać zaloty, gdyby naraz - jakby przywołany moim tajnym głosem - nie zjawił