Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Tuż po tym ptaku z piosenki ludowej ruszył mu w głowie film naturalistyczny z kobietą w autobusie, błotem na tenisówkach, aż po findesieclowy dym spiralą wokół głowy proboszcza. Odetchnął głęboko. Ręcznik, jeszcze nie używany, pachniał lnem i ślizgał się po policzkach.
Na schodach posłyszał głos wesoły; proboszcz telefonował. Przywitał Hansa podochoconą twarzą. Wolną ręką wskazał mu krzesło.
- Ja, jaaa... aber... ja. Auf wiedersehen... Podszedł do Hansa i uścisnął mu dłoń.
- Znowu "najazd", czyli wycieczka. Autokar. Hotel im poradź. - Śmieje się otwartymi ustami, że Hans alkohol czuje. - Nie pan jeden, docencie, tych różnych śladów szuka...
Gerta wniosła rosół. Nalewała powoli, zarumieniona słońcem
Tuż po tym ptaku z piosenki ludowej ruszył mu w głowie film naturalistyczny z kobietą w autobusie, błotem na tenisówkach, aż po findesieclowy dym spiralą wokół głowy proboszcza. Odetchnął głęboko. Ręcznik, jeszcze nie używany, pachniał lnem i ślizgał się po policzkach. <br>Na schodach posłyszał głos wesoły; proboszcz telefonował. Przywitał Hansa podochoconą twarzą. Wolną ręką wskazał mu krzesło. <br>- Ja, jaaa... aber... ja. Auf wiedersehen... Podszedł do Hansa i uścisnął mu dłoń. <br>- Znowu "najazd", czyli wycieczka. Autokar. Hotel im poradź. - Śmieje się otwartymi ustami, że Hans alkohol czuje. - Nie pan jeden, docencie, tych różnych śladów szuka... <br>Gerta wniosła rosół. Nalewała powoli, zarumieniona słońcem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego