od poznania Mileny, a był też - choć trudno mi dziś w to uwierzyć - czas, gdy jej nie znałem, i nim niepodzielnie władałeś ty. Bywało nawet tak, że stare i nowe bóstwo toczyły walkę o moją duszę, ona zwyciężyła i zaczął się seans, lecz ancien régime nie zniknął bez śladu; za podszeptem Mileny rewolucyjnie zrzucony oraz wydrwiony przejętym od niej językiem, pozostawił wszakże po sobie jakieś budowle i pomniki. Ona woła z łazienki, bym nie zapomniał pocałować cię w pierścień i to nie jest do końca żart absurdalny, bo gdy przed furtką uścisnąłeś mi dłoń, poczułem, że wraca coś z tamtych lat