ruchu, zaabsorbowany widokiem. Wreszcie, jakby upewniony, potrząsnął Zbyszkiem i szepnął:<br>- Patrz, tam w dole.<br>- Co? - mruknął po chwili Zbyszek. - Nic nie widzę.<br>W poświacie księżyca wszystko wydawało się obce i tajemnicze.<br>- Głupi! Tam, koło tych krzaków.<br>Nim Zbyszek zdołał odpowiedzieć, rotmistrz wstał, wyciągnął szablę wysoko ponad głowę, ryknął przeraźliwie i pogalopował w dół.<br>Dopiero gdy był już prawie w połowie drogi, Zbyszek zauważył, że u stóp pagórka czeka nań przecież pluton żołnierzy w niemieckich hełmach. Prawie natychmiast rozległy się strzały, którym zawtórował przejmujący pisk, jakby ktoś tępym nożem maciorze gardło podrzynał.</><br><br><br><div year="1960-1961" sex="m"><tit>Kartofla</><br>I<br>Mija właśnie dwudziesta rocznica śmierci Wiesława. A ja