samotniczka" nie ma ochoty kłaść się do łóżka. Gdzieś w gałęziach kwilą ptaki. Jeszcze popatrzy przez okno w srebrzystość księżycowej nocy, a potem usiądzie w przepaścistym fotelu, wyciągnie ozdobne pudełko z tytoniem i zapali papierosa. Jeden rozżarzony punkcik, gdy zgaśnie, gdy się wypali, sięgnie po drugą... trzecią... tytoniową lulkę. Sypialnia pogrąża się w błękitnosiwym dymie; rozkołysany w powietrzu, zasilany raz po raz nowymi obłoczkami, zdawał się być jakąś żyjącą materią, ektoplazmą, która zaczyna formować się jakby w astralne zjawy, eteryczne postacie.<br><br> Ach, co to za rozkosz rozprężyć się tak całkowicie, rozluźnić; jakby duch odłączył się od ciała i przepływał teraz swobodnie przez