koło niego. Żoną całkowicie przestał się interesować. Po kilku minutach całe ich niewielkie - trzydziestoośmiometrowe, dwupokojowe, z ciemną kuchnią - mieszkanie wypełniło gromkie chrapanie utrudzonego sadysty.<br>Halina Bilewicz, w przeciwieństwie do małżonka, zasnąć nie mogła. Półprzytomna z bólu i przeżytych wrażeń, resztką sił wstrzymując jęki, czekała jak myszka aż domownicy na dobre pogrążą się we śnie. Około godziny dwudziestej drugiej trzydzieści zwlokła się z wersalki i zachowując największą ostrożność, po cichutku wymknęła się z domu. Pokonując słabość i potworne boleści, czepiając się ścian mijanych budynków, z mozołem i najwyższym trudem pokonała dwie przecznice, które dzieliły ją od domu jej stryja, Kazimierza Gąsowskiego. Zdołała