niż prosty elektryk, lepiej zna historię, nie popełnia gaf. A jednak trudno powstrzymać uśmiech, widząc w roli ojca narodu 160-centymetrowego chomika, w dodatku z identycznym bratem u boku. Niechętne mu media straszą jego dyktator-skimi zapędami, antykomunistyczną retoryką, niechęcią do Rosji i Niemiec. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że pogrywanie na "nutę narodową" to nie jest prawdziwe "ja" Kaczyńskiego, ale efektowny ozdobnik uzupełniający image szeryfa zapewniają-cego porządek w miasteczku. Jego kariera zaczęła się pod koniec lat 90. nie od Rosji i powstania warszawskiego, ale od bezpieczeństwa wewnętrznego. "Ojcem narodu" zostaje teraz, bo tak wyobraża sobie rolę głowy państwa, którą