mężczyźnie, który ją szczerze kocha. Starał się widywać z nią codziennie i odnosił wrażenie, że jego towarzystwo, choć nie dochodziło między nimi do żadnych poufałości, nie było jej niemiłe. Więcej - podejrzewał, że ona go oczekuje i bynajmniej nie uważa za natręta, lecz za kogoś bliskiego, z kim co najmniej przyjemnie pogwarzyć. Dla niego były to upragnione chwile, gdy mógł przyglądać się Ninoczce, choćby w tak obskurnej szopie, przy piecu, na którym warzył się wrzątek.<br>Miłość jego dojrzewała wśród kłębów pary i swądu spalanej ropy, nie licząc tych krótkich przechadzek, gdy odprowadzał ją do ziemianki. Miał dla niej czułość wielką, czułość dla