skłonili się z daleka słuchaczom, a potem zasiedli przy stole przygotowanym dla nich pomiędzy rzędami bukszpanów. Ingolf zapalał świece, rozstawiał potrawy.<br>- Dlaczego nie zaprosi pan ich tutaj? - Chabot usiadł obok doktora. - Chciałbym poznać tych ludzi, przecież to znakomici artyści.<br>- Nie, to absolutnie niemożliwe. Oni są z <name type="place">Breitenheide</>, zresztą zaraz odpływają, pojazd czeka na nich za jeziorem.<br>Każdy mówił już co innego i wszyscy przekrzykiwali się wzajemnie. Bohucieński uczył Hubera, jak malować konie, ten z kolei tępo skandował całe partie podręcznika historii Prus, z datami i nazwiskami wodzów. Graddock natomiast, choć przez nikogo nie słuchany, wmawiał Huberowi prymitywizm i gruboskórność, a Bohucieńskiemu