niewidzialnym. Jego bystry wzrok, pomimo szoku wywołanego niecodziennym widowiskiem, szybko podpowiedział mu, że brakuje Alojza.<br><q>- Na miłość Boską!</> - rozdarł się <q>- Alojz! Co ty wyprawiasz?! Tu nie miejsce na takie...</><br>Nagle, zdawszy sobie sprawę z faktu, że nastąpiło coś, czego absolutnie nie jest w stanie zrozumieć, bo przerasta to jego zdolność pojmowania świata, rzucił się do panicznej ucieczki. Z przerażenia pomylił kierunki i zamiast udać się po pomoc do sanitariusza, który przywiózł mu tego pechowego Alojza, wpadł do przyszpitalnej kuchni. Tam z pianą na ustach, odtańczył jakiś zwariowany indiański taniec, wrzeszcząc przy tym wniebogłosy. Szef kuchni w przekonaniu, że pan Waldek znajduje