z Singerówną, która ochrzciła się, żeby zostać sędziną. Ją wywieźli na Sybir, a jego znaleziono z innymi za budynkiem sądu pod węglem. Obok mieszkał pan Weissber, cetłfirer. Potrzebowała jakaś kobieta koronki i poszła do pana Rotha, a on akurat takiej nie miał, to mówił, ja mogę to mieć dla pani pojutrze rano. Potem przychodził pan Weissber z karteczką i zapisywał dwa metry koronki. Chodził od sklepu do sklepu i zapisywał wszystko, czego zabrakło w Drohobyczu, i jechał do Lwowa, zabierając przy okazji listy, kwity, przekazy. Wracał w nocy skonany i dostawał za to trzy procent. Miał żonę Jachcię i dwóch bardzo