Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
śladu służby, cały poziom pusty. Wrócił wzrokiem do senatora. Tito uśmiechnął się porozumiewawczo. A więc taka to będzie rozmowa.
Gdyby nie NEti, zapewne Gaspar ująłby Nicholasa pod ramię - a tak tylko wskazywał drogę. Przeszli do gabinetu senatora. Po raz pierwszy Hunt przestępował ten próg.
Gaspar starannie zamknął drzwi.
- To bezpieczny pokój - powiedział, podsuwając Huntowi fotel. - Nigdy nie zamontowałem tu nawet sieci ubezpieczenia. Transmisje telefoniczne są ekranowane.
- Rozumiem, tutaj negocjujesz wysokość łapówek.
Tito zaśmiał się uprzejmie. Zaproponował drinka, cygaro, pytał o zdrowie, o akcje, o Netsów, tylko nie o pracę. Zanim spadł z głośnym westchnieniem w swoje siedziszcze, lśniący czarną skórą tron
śladu służby, cały poziom pusty. Wrócił wzrokiem do senatora. Tito uśmiechnął się porozumiewawczo. A więc taka to będzie rozmowa. <br>Gdyby nie NEti, zapewne Gaspar ująłby Nicholasa pod ramię - a tak tylko wskazywał drogę. Przeszli do gabinetu senatora. Po raz pierwszy Hunt przestępował ten próg.<br>Gaspar starannie zamknął drzwi. <br>- To bezpieczny pokój - powiedział, podsuwając Huntowi fotel. - Nigdy nie zamontowałem tu nawet sieci ubezpieczenia. Transmisje telefoniczne są ekranowane. <br>- Rozumiem, tutaj negocjujesz wysokość łapówek.<br>Tito zaśmiał się uprzejmie. Zaproponował drinka, cygaro, pytał o zdrowie, o akcje, o Netsów, tylko nie o pracę. Zanim spadł z głośnym westchnieniem w swoje siedziszcze, lśniący czarną skórą tron
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego