Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
pana należy.
- Kładź się pan... kładź się pan, bo skuję jak bandytę. Grzecznie pan nie rozumie?
Zygmunt wrócił do łóżka. Z drugiego pokoju wyszła przerażona Stukonisowa, a za nią wyjrzała Teodozja. Felicja wyszła do pracy przed nadejściem agentów.
Mężczyzna zawołał:
- Oho, panie już gotowe. Skoczę tam na chwilę.
Wszedł do pokoju kobiet, powierzchownie przejrzał szufladki, po czym wrócił i tak samo niedbale przeszukał biurko i etażerkę, następnie zwrócił się do leżących w łóżku:
- Ubierać się, panowie, pójdziemy razem. Raz... dwa, trzy!
Zygmunt zaprotestował:
- Nie ma sensu, żeby pan nas ciągnął z samego rana. W ciągu dnia przyjdziemy sami, gdzie trzeba.
- Proszę
pana należy.<br>- Kładź się pan... kładź się pan, bo skuję jak bandytę. Grzecznie pan nie rozumie?<br>Zygmunt wrócił do łóżka. Z drugiego pokoju wyszła przerażona Stukonisowa, a za nią wyjrzała Teodozja. Felicja wyszła do pracy przed nadejściem agentów.<br>Mężczyzna zawołał:<br>- Oho, panie już gotowe. Skoczę tam na chwilę.<br>Wszedł do pokoju kobiet, powierzchownie przejrzał szufladki, po czym wrócił i tak samo niedbale przeszukał biurko i etażerkę, następnie zwrócił się do leżących w łóżku:<br>- Ubierać się, panowie, pójdziemy razem. Raz... dwa, trzy!<br>Zygmunt zaprotestował:<br>- Nie ma sensu, żeby pan nas ciągnął z samego rana. W ciągu dnia przyjdziemy sami, gdzie trzeba.<br>- Proszę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego