stolicy pokrzywę dla kurcząt. Drobno zsiekane jajka na twardo czekały w szafliku. Ona też nie przywitała nikogo, potargane włosy spadały jej na czoło.<br> - Michał, a nie spotkałeś gdzie po drodze mojej dziewuchy? - odważył się zapytać Felak.<br> Ocimek jakby nie słyszał. Trwał nieruchomo, dopiero gdy Felak podszedł bliżej i powtórzył pytanie, pokręcił przecząco głową. Język mu wyrwali, czy co? Wygadany był chłop, śmiały, pierwszy kawaler w Maleniu, za którym dziewuchy aż piszczały. Nosił się górnie, ho, ho, syn krochmalnika, sam mechanik, kształcony. Jego ojcu niedawno sam dziedzic kazał grać pożegnanie na fabrycznej syrenie. Michał nie był gorszy od ojca, umiał chodzić koło