Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
własnej skórze.
Czas płynął, oscylograf szalał, krocie igieł skłuły moją rękę od
dołu do góry daremnie, z każdą minutą popadałem w zniewalający stan
oszołomienia, zaś od ciał obu anielic coraz ostrzej uderzała woń
kobiecego potu.
Myślałem, jakby im ulżyć w tych zmaganiach.
Gdybym pamiętał, gdybym wiedział, za jakie grzechy tak pokręciło
mi rękę, sądzę, że taką informacją naprawdę mógłbym im pomóc.
Lecz w moim oszołomionym mózgu, który, chcąc nie chcąc, nałykał
się już nadto elektrycznych impulsów, nic rozumnego nie mogło się
zalęgnąć.
Przeczuwając, że jednak mimo nadmiaru podniet coś takiego może
się przydarzyć, modliłem się, aby na jeden jedyny moment wróciła
własnej skórze.<br> Czas płynął, oscylograf szalał, krocie igieł skłuły moją rękę od<br>dołu do góry daremnie, z każdą minutą popadałem w zniewalający stan<br>oszołomienia, zaś od ciał obu anielic coraz ostrzej uderzała woń<br>kobiecego potu.<br> Myślałem, jakby im ulżyć w tych zmaganiach.<br> Gdybym pamiętał, gdybym wiedział, za jakie grzechy tak pokręciło<br>mi rękę, sądzę, że taką informacją naprawdę mógłbym im pomóc.<br> Lecz w moim oszołomionym mózgu, który, chcąc nie chcąc, nałykał<br>się już nadto elektrycznych impulsów, nic rozumnego nie mogło się<br>zalęgnąć.<br> Przeczuwając, że jednak mimo nadmiaru podniet coś takiego może<br>się przydarzyć, modliłem się, aby na jeden jedyny moment wróciła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego