w rejonie tego miękkiego, niepoważnego i niegodnie-niewinnego grzechu - jest on właśnie ową nieznośną dzidzią, tracącą cechy męskie... Michał uśmiechnął się bezbronnie, ale wstrzymał oddech i nastawił uszu. Czekał na wyrok. Powiedziałem, że nie ma powodu z tym walczyć, tylko nie żałować sobie przyjemności, a sprawa z częstotliwością i intensywnością pokusy sama się unormuje. Ciocia Malina była trochę zdziwiona... Ale z kolei moja wyobraźnia poszła innym torem. Wyobraziłem sobie, jak Michał zgłasza cioci Malinie, że znów musi iść do łazienki, a ciocia Malina wyjmuje notes i sprawdza, czy w ostatnim tygodniu rzecz zagęszcza się, czy rozrzedza. I że być może musiało