Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
Dominika, a wnuka Macieja, lecz także naszego katechety, księdza Franciszka Tomasika, którego kochałem i podziwiałem jak własnego ojca (a nie wiedziałem o nim wtedy nawet tego, czy żyje),
i dlatego wyśliznąłem się z sypialni po capstrzyku ("Bóg jest tuż...") i sam w rozległym ogrodzie, czysty i niewinny, i uświęcony sakramentami pokuty i komunii świętej, do których przygotowywałem się sumiennie, rozważając wszystkie swoje przewinienia i grzechy, i wyznałem je, i żałowałem, że się ich dopuściłem, i przepraszałem za nie,
i teraz, samotny, domagałem się cudu, nalegałem na Pana Boga, aby dał mi znak, aby mnie oświecił, abym w gęstniejących ciemnościach esfahańskiej nocy
Dominika, a wnuka Macieja, lecz także naszego katechety, księdza Franciszka Tomasika, którego kochałem i podziwiałem jak własnego ojca (a nie wiedziałem o nim wtedy nawet tego, czy żyje),<br>i dlatego wyśliznąłem się z sypialni po capstrzyku ("Bóg jest tuż...") i sam w rozległym ogrodzie, czysty i niewinny, i uświęcony sakramentami pokuty i komunii świętej, do których przygotowywałem się sumiennie, rozważając wszystkie swoje przewinienia i grzechy, i wyznałem je, i żałowałem, że się ich dopuściłem, i przepraszałem za nie,<br>i teraz, samotny, domagałem się cudu, nalegałem na Pana Boga, aby dał mi znak, aby mnie oświecił, abym w gęstniejących ciemnościach esfahańskiej nocy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego