gonić za Pucharem Świata.<br>Między Garmisch a Innsbruckiem wydawało się, że jest o wiele lepiej, treningi wyglądały obiecująco. Jednak emocje - nie stres, bo z doktorem Blecharzem nauczyłem się go zwalczać - trochę mi przeszkodziły. Warunki nie miały wielkiego wpływu na mój występ w Innsbrucku. Gdyby mi powiało, to może udałoby się polecieć 121 metrów, ale ten drugi skok był po prostu zły.<br>To, co wydarzyło się w Wiśle, nie było decydujące. Na początku jak się o tym dowiedziałem, to myślałem, że chodzi o pożar małego domku pod skocznią, w którym do tej pory była fundacja. Potem przyszła wiadomość, że to nowa siedziba