Przychodzisz w nocy znój,<br> Kochanku mój?<br><br>- Przychodzę na lamenty,<br>Spóźniony i zaklęty.<br> Ciało się moje mroczy,<br> Ze śpiewu idąc w śpiew. <br> Nie wiedzą błędne oczy, <br> Jak odbić zieleń drzew?<br> I te, co się płomienią,<br> Złe sny poza zielenią?<br> Nim pierwszy zwiędnie liść.<br> Mów - dokąd iść?<br><br>- Idź w koło - idź w półkole...<br>Idź miedzą poprzez pole -<br> I rozpaloną głowę,<br> Burzliwych pełną zórz,<br> Na maki purpurowe,<br> Mijając chabry, złóż!<br> Traw zieleń, błękit nieba<br> Raz jeszcze ujrzeć trzeba...<br> Przypomnieć jeszcze raz<br> Świat wokół nas...<br><br>- Widziałem sny ogromne,<br>Lecz już ich nie przypomnę.<br> Wiosenne spadły deszcze,<br> A nie ma moich snów!<br> Raz jeszcze i raz