Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dziennik Polski
Nr: 14/7
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1998
nic wspólnego. To go poruszyło do tego stopnia, że na ul. Dietla założył swego pierwszego "Dionizosa". W ubiegłym roku wynajął lokal w centrum, po sklepie z damską konfekcją. Wyremontował, wstawił meble i przeniósł tam swoją knajpkę. Szczyci się, że teraz jest otwarta non stop.
- Pierwszy raz przyjechałem na Kraków o północy. Szukałem, żeby coś zjeść. Wszystko zamknięte. W Grecji o północy często dopiero otwieramy - uśmiecha się z nostalgią.
Tak, ma żonę. Greczynkę. Trzech synów. Dwóch chodzi do szkoły z językiem angielskim. Trzeci do przedszkola. Przyjaciół widuje rzadko. Trzeba stale pilnować interesu. Ale raz w roku robią sobie na Rynku wieczór grecki
nic wspólnego. To go poruszyło do tego stopnia, że na ul. Dietla założył swego pierwszego "Dionizosa". W ubiegłym roku wynajął lokal w centrum, po sklepie z damską konfekcją. Wyremontował, wstawił meble i przeniósł tam swoją knajpkę. Szczyci się, że teraz jest otwarta non stop.<br>&lt;q&gt;- Pierwszy raz przyjechałem na Kraków o północy. Szukałem, żeby coś zjeść. Wszystko zamknięte. W Grecji o północy często dopiero otwieramy&lt;/&gt; - uśmiecha się z nostalgią.<br>Tak, ma żonę. Greczynkę. Trzech synów. Dwóch chodzi do szkoły z językiem angielskim. Trzeci do przedszkola. Przyjaciół widuje rzadko. Trzeba stale pilnować interesu. Ale raz w roku robią sobie na Rynku wieczór grecki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego