w ciemnoszare tygrysie pręgi na kremowopiaskowym tle. Bardzo się do niej przyzwyczaił, sam wybrał guziki, duże, opalizujące, strukturą przypominające plamy benzyny na wodzie. Raz w życiu widział coś bardziej wykwintnego. Rok temu. Obolała pamięć. Początek choroby Róży. Ktoś ze znajomych umówił go ze specjalistą. Na Żoliborzu. Zapamiętał ciemne schody, na półpiętrze kamienicy plugawy afisz "Żydzi to wszy", i jakąś kobietę, z którą zderzył się w drzwiach. Kobieta nie była ważna, ważny był zapach paryskich perfum, dlatego zapamiętał ten epizod. Profesor czekał w zastawionym książkami pokoju. Od podłogi do sufitu, pod oknami, w szafach i nawet na krześle. Gospodarz miał budzącą zaufanie