nie zawadzał, i zawiści nie miał w sobie żadnej, więc po co go było tą drzazgą uśmiercać?<br>Ojciec przepijał raz po raz do Żebra i krzywiąc się zagryzał baleronem, z bolesnym potępieniem. Nie pochwalał. Szczęsny zagadnął go o Rzekucie, dlaczego przyjechali tak późno, ale on, zajęty swą myślą, pytanie zbył półsłówkami. Dopiero Kachna powiedziała, jak ciężko im było, gdy Weronka zachorowała - całe szczęście, że ojciec przyszedł.<br>- E, wtedy już czuła się dobrze - sprostował Walek. Już chodziła, ale ojciec jednak powiózł ją do doktora. Nikt w Rzekuciu nie wiedział, że to szkarlatyna. Dzieci chorowały, ale nie tak jak ona. Ona ma szesnaście