przeprasza pana profesora... Ale zawiniłem tylko ja...<br>- Pasy z ciebie zedrę! - wołał pan profesor.<br>Ponieważ trudna ta operacja wymaga czasu i osobliwych narzędzi, których nie było pod ręką, więc bystry młodzian, odkrywający potężne tajemnice, nie okazał zbytniego przerażenia. Stał skruszony i smętny jak ten . jawor, co w piosence "Tam na polu stoi", i czekał na potworne męki albo na krótki, zwarty, treściwy piorun, ten, co ukatrupił niecną Balladynę i wiele innych grzesznych postaci. Pan profesor jednakże - serce gołębie - nie był zdolny do zbrodni. Wszystkie muchy harcowały bezkarnie na jego srebrnej głowie wiedząc, że straszliwy ten pasjonat, co grozi darciem pasów, nie